ESPPOL Trade

Cena ropy naftowej… poniżej zera. Czy to możliwe?

W poniedziałek ceny ropy naftowej, na kontraktach terminowych na maj, spadły do historycznie niskiego poziomu -40 USD!

 

Co może oznaczać dla rynków ta bezprecedensowa sytuacja? Jakie znaczenie może mieć dla konsumentów?

Przedstawiamy komentarz Zbigniewa Łapińskiego, prezesa zarządu ESPPOL Trade sp. z o.o., członka zarządu, dyrektora ds.
zaopatrzenia logistyki i klientów kluczowych Anwim S.A., operatora sieci stacji paliw MOYA:

- Bezpośrednią przyczyną ujemnych cen był brak chętnych do kupna kontraktów terminowych z dostawą na
maj, przy jednoczesnym terminie zapadalności kontraktów (konieczność ich sprzedaży). Niewątpliwie, można powiedzieć, że ceny ropy Brent szukają swojego dna. W końcówce lat 90. poprzedniego stulecia, ceny ropy Brent oscylowały wokół 15 USD za baryłkę. Od maja powinny wejść w życie limity produkcji państw zrzeszonych wokół tzw. OPEC+ . Wydaje się zatem, że minimum za baryłkę wyniesie pomiędzy 15 a 20 USD, jednak jak widać, sytuacja jest bardzo dynamiczna. Obecne ceny ropy nie pokrywają kosztów jej wydobycia. Utrzymujący się taki stan doprowadzi do radykalnego ograniczenia światowej produkcji ropy. To z kolei w dłuższej perspektywie, przy odbudowującym się popycie, może wywindować ceny ropy na dużo wyższe poziomy. Reasumując, sądzę, że czeka nas okres dużej zmienności cen. Najbliższe miesiące to będzie bardzo trudny czas dla producentów
ropy i krajów, których budżet uzależniony jest od przychodów ze sprzedaży "czarnego złota".
Czeka nas spadek cen hurtowych i detalicznych paliw płynnych. W ciągu kilku tygodni na rynku powinna na dłużej zagościć cena poniżej 3,5 zł za litr paliwa. W dłuższej perspektywie wszystko zależy od notowań ropy i waluty.

Z punktu widzenia importera, im niższe ceny, tym mniejsze zaangażowanie finansowe. Najważniejszym czynnikiem kształtującym podaż jest oczywiście popyt. W poprzednich latach ok. 30% krajowej konsumpcji było pokrywanych dostawami spoza Polski. Wiemy że z uwagi na pandemię konsumpcja krajowa kurczy się. Liczymy jednak, że konsumpcja paliw nadal będzie większa niż możliwości produkcyjne krajowych rafinerii. Dlatego też na ten moment nie weryfikujemy naszych planów na 2020 rok.