Polski Traker 1/2011
Drodzy Czytelnicy
Czasem piszemy, o czym chcielibyśmy najchętniej donosić, ale akurat w tym wydaniu jest informacja, której ani sami sobie, ani nikomu nie spieszymy się przekazać. Chodzi oczywiście o opłaty drogowe. Trudno zrozumieć metodę ich wprowadzania obraną przez ministerstwo, a właściwie przez rząd.
Wiedząc, że jesteśmy zobligowani przepisami unijnymi do wprowadzania poboru elektronicznego, można było rozłożyć same koszty systemu poboru na kilka lat, a nie obciążać budżetu jednorazowym potężnym wydatkiem ponad 4 mld złotych. Po drugie, skoro przez ostatnie miesiące i lata średni koszt przejazdu ciężarówką 1 km wynosił ok. 8 groszy, to ewentualne uzasadnienie mogłaby mieć podwyżka 100%, może 150%, ale nie 600%.
Dlaczego od razu od lipca muszą być płatne niektóre odcinki zwykłych dróg krajowych? Należałoby wprowadzić na tyle rozsądne ceny autostrad, by kierowcy nie usiłowali uciekać z nich na inne szlaki, a potem, gdy się oswoją, stopniowo podnosić stawki, i równolegle niektóre, szczególnie ważne "krajówki" obejmować opłatami.
Projekt rządowy jest całkowicie nieprzemyślany i zagraża nie tylko samym firmom transportowym, które będą musiały płacić po 30 tys. zł rocznie za przejazdy, ale wręcz gospodarce, ściśle powiązanej z transportem. Zapewne znajdzie się kozła ofiarnego winnego projektowi stawek i je ostatecznie obniży. Po co więc taka prymitywna procedura?
Zająłem się tylko jedną z bardzo wielu, mniej na szczęście kontrowersyjnych informacji, które znajdziecie w tym pierwszym wydaniu Polskiego Trakera w tym roku. Proponuję, byście czytając magazyn nie ominęli zapowiedzi naszego 18. konkursu na Ciężarówkę Roku w Polsce.
Zapraszam do lektury styczniowego wydania.
Aleksander Głuś
Redaktor Naczelny