O początkach i skutkach plagi afer na A1
Temat odstąpienia od kontraktu na autostradzie A1 przez firmę Alpine Bau dominuje w mediach, nie tylko tych branżowych.
Pikanterii dodaje fakt zamieszania w sprawę wiceministra transportu Tadeusza Jarmuziewicza, który jest posądzany o zażyłe stosunki z przedstawicielami wykonawcy. Jak doszło do tych problemów?
Historia budowy odcinka autostrady A1 ze Świerklan do Gorzyczek sięga 2007 roku, gdy podpisano umowę ze zwycięzcą przetargu, firmą Alpine Bau. Po dwóch latach Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zerwała kontrakt z wykonawcą, tłumacząc swoją decyzję tym, że firma nie radziła sobie z zadaniem, a szukając pretekstu dla usprawiedliwienia własnych opóźnień poddawała w wątpliwość techniczną możliwość wybudowania mostu o symbolu MA-532 zgodnie z dostarczonym przez inwestora projektem.
W ogłoszonym ponownym przetargu najtańszą ofertę złożyła znów Alpinie Bau i zgodnie z prawem zamówień publicznych GDDKiA musiała podpisać ponownie z nim umowę. Oczywiście podstawą realizacji miał być ten sam projekt. Odcinek autostrady jest gotowy, kierowcy korzystają z niego już od kilku miesięcy, omijając tylko brakujący most w Mszanie objazdem poprowadzonym po drogach wojewódzkich.
Rozmowy o A1: posłowie vs. inwestor
O tym, że budowa nie przebiega dobrze, świadczyć może fakt, że 21 marca tego roku, sprawą zajęła się sejmowa komisja infrastruktury. Podczas posiedzenia poseł Andrzej Adamczyk z PiS stwierdził, że dysponuje ekspertyzami, publicznie dostępnymi, z których wynika, że projekt techniczny jest niewykonalny, a jego realizacja niesie niebezpieczeństwo dla przyszłych użytkowników. Sprawia to nietypowa konstrukcja: jest to ok. 400 m płyty drogowej o szerokości około 40 m, zwieszonej na trzech pylonach, bez stałych podparć. W dodatku płyta jest wygięta w łuk. Taki most został przerzucony nad niewielkim wąwozem, w którym płynie strumyk szerokości ok. 50 cm.
Historia śląskiej inwestycji została przypomniana posłom prze zastępcę Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad Tomasza Rudnickiego. Wykonawca 3 sierpnia 2009 r. wstrzymał prace, dokonując wpisu do dziennika budowy, że obiekt nie nadaje się do wybudowania z uwagi na wady projektu budowlanego. Po ponownym podpisaniu umowy z tym samym wykonawcą na budowie doszło do kilku awarii. Najpoważniejsza wystąpiła 13 marca ubiegłego roku, kiedy nastąpiło oderwanie fragmentu płyty dolnej. To wtedy Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Katowicach uznał, że dalsza budowa mostu zagraża bezpieczeństwu życia i zdrowia i może spowodować nawet katastrofę budowlaną. Wstrzymał budowę obiektu, ale jednocześnie stwierdził, że do awarii doprowadziły błędy wykonawcy w układaniu osłonek i kabli sprężających, a nie błędy w projekcie. Nadzór wydał również zalecenia do programu naprawczego, który zaczął być wdrażany.
Tomasz Rudnicki oznajmił, że w lipcu firma Alpine Bau i GDDKiA zawarły porozumienie w kwestii kontynuacji mostu. Generalna Dyrekcja miała wykonać na koszt wykonawcy projekt naprawczy, a firma zobowiązała się wykonać naprawę mostu na swój koszt. - Potwierdza to odpowiedzialność za awarię z marca - poinformował Rudnicki.
- Alpine Bau do 31 sierpnia chce wykonać program naprawczy. Aktualnie nie istnieją jakiekolwiek przeszkody uniemożliwiające dalsza kontynuację dalszych 10 procent planowanych prac. Ukończenie prac na odcinku w oparciu o ten projekt może być zakończone jeszcze w tym roku - zapowiedział w marcu zastępca Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad.
4trucks.pl / rynekinfrastruktury.pl