Czy paliwo podrożeje?

Czy paliwo podrożeje?

ImageDystrybutorzy chcą odrobić straty z kwietnia i maja, kiedy na litrze paliwa zarabiali zaledwie 8 gr. - To nic dziwnego, tak dzieje się na całym świecie - twierdzi Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw. - Również polskie koncerny paliwowe w ten sam sposób będą odrabiały mniejsze zyski z pierwszego półrocza. I nie możemy liczyć na to, że proporcjonalnie do spadków cen ropy będą spadały hurtowe ceny paliw.

Na szczęście paliwa już tanieją. Najszybciej w Łodzi. Tam litr Pb95 można już kupić za 4,42 zł, a olej napędowy jest o grosz droższy. Zdaniem Szymona Araszkiewicza z firmy e--petrol, jeśli cena baryłki spadnie do 110 dol., to paliwa powinny kosztować około 4,2 zł za litr. - Zakładamy przy tym, że kurs dolara utrzyma się na obecnym, niskim poziomie - dodaje Araszkiewicz.
Czy jest szansa, że trend spadku cen ropy utrzyma się dłużej? Analitycy twierdzą, że tak. I wymieniają główne powody.

Kierowcy w Stanach Zjednoczonych, które są największym importerem ropy na świecie, przerażeni galopadą cen na stacjach benzynowych zaczęli kupować mniej paliwa. - Handlarze ropą, których spekulacje wywindowały ceny, uznali, że lepiej nie przeciągać struny - uważa Dorota Gudaś z biura maklerskiego Reflex, które monitoruje rynek paliw.

Według Jacka Wróblewskiego z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego nie bez znaczenia jest też wyhamowanie inwestycji w Chinach. Przygotowania do olimpiady się skończyły, więc chińska gospodarka potrzebuje mniej paliw. - Z drugiej strony Chińczycy przestali dotować ceny paliw, a to również powstrzymało wzrost zapotrzebowania - tłumaczy Wróblewski.
Prognozy na najbliższych kilka miesięcy są jeszcze bardziej optymistyczne. W ubiegłym tygodniu analitycy Dresdner Banku nie wykluczyli, że do końca roku ceny ropy mogą spaść poniżej 100 dolarów za baryłkę.

Zgadzają się z tym producenci, którzy już od dawna twierdzą, że surowca na świecie jest dosyć, a spiralę cen nakręcają spekulanci. Szef OPEC Chakib Khalil stwierdził, że w długoterminowej perspektywie baryłka powinna kosztować nie więcej niż 80 dol.
- Spadek poniżej 100 dol. byłby przełamaniem bariery psychologicznej. Wówczas moglibyśmy być pewni, że notowania nie będą bić kolejnych rekordów i że zmiana jest trwała - uważa Andrzej Szczęśniak.

Zdaniem Macieja Bobrowskiego, analityka z Beskidzkiego Domu Maklerskiego, spadek cen ropy może mieć wpływ na wyhamowanie rosnącej inflacji. - Drożejąca ropa to jeden z głównych czynników inflacyjnych na świecie - mówi Maciej Bobrowski. - W Polsce nie odczuliśmy tego drastycznie, bo chroni nas mocny złoty - dodaje. I chociaż w Polsce spadająca cena ropy może mieć wpływ na spadek inflacji, to nie będzie on duży, bo w Polsce decydują o niej przede wszystkim wzrost płac, cen żywności i nośników energetycznych.


źródło: polskatimes.pl