Polski transport ma wciąż pod górę

Polski transport ma wciąż pod górę

Choć polscy przewoźnicy kontrolują ćwierć rynku transportowego w Unii Europejskiej, czarne chmury zbierają się nad przedsiębiorcami znad Wisły.

W ostatnich miesiącach doniesienia z Polski i świata nie przysparzały powodów do radości.

Jedną z najbardziej niepokojących informacji był wynik kontroli stanu polskich dróg wybudowanych z myślą o Euro 2012. Według danych GUS za 2012 rok 71,6% transportu dóbr w Polsce odbywa się przewozem drogowym. Tymczasem 70% dróg poddanych inspekcji NIK zawierało usterki i wady. To niedobra wiadomość dla branży transportowej, ale również dla pozostałych sektorów gospodarki i konsumentów. Zły stan dróg przekłada się bezpośrednio na wzrost kosztów utrzymania flot transportowych, które z kolei rzutują na ceny usług i towarów w sklepach.

- Dużo poważniejszym problemem jest jednak kwestia wyroku 7 sędziów Sądu Najwyższego z 2014 roku. Nakłada ona na przewoźników obowiązek wypłacania ryczałtów za noclegi kierowcom odbierającym odpoczynek w kabinie ciągnika. Pomimo stosowania się przez pracodawców do wytycznych Głównego Inspektoratu Pracy grozi im konieczność wypłaty roszczeń, które mogą wynieść ogółem nawet 2 mld złotych - mówi Bartosz Najman, prezes Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców.

Swoje trzy grosze dokłada sytuacja polityczno-gospodarcza w Europie. Rosyjskie embargo to tylko jeden z jej elementów - prawdopodobnie jednak najistotniejszy. Szacowana wartość samych towarów, które nie zostały wyeksportowane do Rosji to ok. 550 mln dolarów. Do tego należy doliczyć straty związane z zablokowaniem ruchu z pozostałych krajów Unii Europejskiej.

- Polskie firmy transportowe obsługują 25% unijnego rynku. Zatem wstrzymanie eksportu na wschód jest potężnym ciosem w branżę i polską gospodarkę. Transport odpowiada bowiem za 10% polskiego PKB - przypomina Bartosz Najman. - Jeśli sytuacja na wschodzie się utrzyma, na co wszystko wskazuje, a obecna polityka państw starej Unii utrzyma kierunek zmian prawnych uderzających w prężne firmy z Europy Środkowo-Wschodniej, konsekwencje będą drastyczne. O ile dzięki kompetentnej obsłudze i racjonalnemu rozliczaniu czasu pracy kierowców można zminimalizować koszty zmian prawnych w obrębie Unii Europejskiej, o tyle na wschodzie należy poszukiwać nowych rynków zbytu. To zaś wiąże się ze znacznym ryzykiem. Polska branża transportowa musi się zmierzyć z tą trudną sytuacją, ale wierzymy, że dzięki rozsądnej polityce firm i przemyślanym biznesplanom uda się z niej wyjść zwycięsko - podsumowuje.


4trucks.pl / OCRK