Kto płaci za wypadki drogowe

Kto płaci za wypadki drogowe

Pod koniec lipca br. Krajowa Izba Gospodarcza zorganizowała spotkanie zatytułowane „Gospodarka na bezpiecznych drogach”. Na pierwszy rzut oka może nas ogarnąć zdziwienie, co właściwie KIG ma do bezpieczeństwa ruchu drogowego? Otóż ma, i to bardzo dużo. Szacuje się, że roczne koszty wypadków drogowych w Polsce sięgają 30 mld złotych! Dane są porażające: w ubiegłym roku liczba wypadków wzrosła o prawie 6 proc.

Więcej osób ginie tylko na włoskich drogach, ale tam żyje 70 mln ludzi. W porównywalnej do nas Hiszpanii liczba zabitych na drogach jest mniejsza o ok. 20 proc. Niestety niewiele zmienia się na lepsze. Francja zmniejszyła od 2001 roku o 42 proc. liczbę ofiar wypadków drogowych, my zaledwie o 5 proc. Oczywiście każde życie jest bezcenne, i jeśli nawet tylko jeden człowiek zostaje ocalony, to jest to sukces nas wszystkich. Ale spójrzmy w tym momencie na jeszcze jedną statystykę – współczynnik ofiar śmiertelnych na 100 wypadków: Niemcy – 1, 6; Szwecja – 2, 5; Czechy – 4, 8; Polska – 11, 2 … Te liczby nie wymagają komentarzy.

Cierpią ludzie, rodziny ofiar, ale cierpi też gospodarka. Wszyscy płacimy składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, z których potem m.in. ponoszone są koszty leczenia, rehabilitacji, ale także zwolnień lekarskich. Instytut Transportu Samochodowego obliczył, że koszt tylko jednego wypadku drogowego w mieście wynosi prawie 480 000, a poza obszarem zabudowanym nieco ponad 252 000. Wlicza się w to m.in. interwencję policji. I tutaj pojawił się pierwszy wniosek obecnego na spotkaniu Inspektora Armanda Koniecznego z Komendy Głównej Policji, aby wreszcie skończyć z wzywaniem radiowozu do każdego, czasem zupełnie niegroźnego zdarzenia. Policja od wielu lat wyręcza firmy ubezpieczeniowe: „to jest w tej chwili ogromny problem. Czasem więcej wozów patrolowych jeździ do kolizji od tych, które pełnią służbę patrolową i prewencyjną” mówi i zaraz dodaje „prewencja jest dla nas bardzo ważna, nie chcemy być postrzegani, jako ci, którzy przybywają, gdy już coś się stało”. Fakt, taka jest przecież rola policji drogowej – przeciwdziałać i chronić tych, normalnych kierowców, którzy chcą spokojnie i bezpiecznie dotrzeć do celu, przed piratami drogowymi.

Poseł Janusz Piechociński - wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury - zaczął od stwierdzenia, że wg UE każdy utracony obywatel, to strata 1 mln euro. Można więc sobie wyobrazić, ile nasz kraj traci rocznie środków i jak można by je spożytkować.
Co gorsza, tegoroczne statystyki pokazują, że może być jeszcze gorzej niż w 2007.  Na bezpieczeństwo mają wpływ trzy czynniki: człowiek, infrastruktura i pojazd. Czynnik ludzki jest oczywiście najważniejszy, i on najbardziej zawodzi. Ale nie oznacza to, że pozostałych nie należy zmieniać. Większość ruchu odbywa się nadal w Polsce drogami dwukierunkowymi, brakuje obwodnic, a w niektórych miejscach, na skutek rozbudowy, powstała konieczność wybudowania nowych obwodnic do już istniejących. „Przedsiębiorcy transportowi ponoszą spore koszty istniejącego stanu rzeczy, jak choćby koszty przestojów spowodowanych wypadkami. Nastał czas, by uruchomić narodowy program poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego, ale ma to być program społeczny, w którym wszyscy bierzemy odpowiedzialność za to, co się dzieje na polskich drogach. Nie tylko policja, rząd i inne instytucje. Chciałbym, aby we wrześniu odbyła się szeroka debata na ten temat, najlepiej w telewizji, w dobrym czasie oglądalności, by dotrzeć do jak największej liczby odbiorców” – mówi poseł. Zwraca tez uwagę, że nie chodzi o „akcję dla akcji”, ale o faktyczne działania, które poprawią ten tragiczny stan bezpieczeństwa na naszych drogach. To musi być zaakceptowane i realizowane przez wszystkich. A w ruchu drogowym uczestniczy praktycznie każdy, nawet ten idący rano po gazetę do kiosku. Letnie wakacje tylko potwierdziły, że jest bardzo źle: ogromna ilość wypadków, ofiar a także mnóstwo zatrzymanych nietrzeźwych za kierownicą. I to pomimo zaostrzenia przed kilkoma laty sankcji za taki czyn.

Jakie właściwie wnioski wynikają z tego spotkania? Pierwsze skojarzenie, to wprowadzić wreszcie system automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym ( czytaj: gęsta się „bezdusznych” fotoradarów ). Ale to nie jest lekiem na całe zło. Przecież wszyscy chcemy poruszać się możliwie szybko i bezpiecznie. Dlatego wysuwają się trzy ważne obszary, w których można uzyskać dobre rezultaty. Po pierwsze ustalenie właścicieli dróg. Wciąż jeszcze w wielu miejscach trwają spory, kto ma naprawić, wyremontować, posprzątać czy odśnieżyć dany odcinek. Podobnie jest z przejazdami kolejowymi i wiaduktami. Czas wreszcie zakończyć te spory i jednoznacznie rozwiązać sporne kwestie. I tu od razu przechodzimy do drugiego problemu – oznakowania dróg. Od wielu lat mówi się o audycie oznakowania, ale nic z tego nie wynika. Chyba wszyscy stykamy się na co dzień ze źle ustawionymi znakami, albo takimi, które stanęły przed rozpoczęciem robót drogowych. Prace dawno się zakończyły, a znaki stoją, choć wcale nie są już potrzebne. A, że często jest to drastyczne ograniczenie prędkości lub np. „stop”, to policja chętnie „zza krzaczka” zbiera żniwo. W ten sposób przeszliśmy do trzeciego elementu, który powinien zostać zmieniony – policja drogowa. Wspominałem już powyżej o wyręczaniu firm ubezpieczeniowych, ale także inne podejście do służby. Ilu policjantów widzieli Państwo ostatnio kierujących ruchem, podczas np. długich weekendów? Tutaj też trzeba chyba przyjrzeć się dokładniej pracy funkcjonariuszy, którzy powinni zostać odciążeni przez system fotoradarów ( wysyłający automatycznie pocztą mandat do właściciela pojazdu ) i chociażby przez wspomniany zwyczaj wzywania ich do każdej kolizji.

Ale póki to wszystko stanie się faktem: dobre drogi, należycie oznakowane, wzbudzające wśród kierowców zaufanie, którzy na dodatek mogą liczyć na pomoc policji, powinniśmy wszyscy skupić się na tym najważniejszym elemencie – na człowieku. To od nas zależy, jak będziemy się poruszali i czy dostosujemy się do panujących warunków drogowych i atmosferycznych. Czy zrozumiemy wreszcie, że alkohol i prowadzenie pojazdu wykluczają się wzajemnie. A wiec szerokiej drogi i do zobaczenia u celu podróży...

(KM)